Nowa strona KMO: Co wymaga poprawy?

Powrót

Strona KMO powinna z jednej strony informować o programie i zachęcać do udziału w nim nowych nauczycieli, a z drugiej być świetnym źródłem informacji, inspiracji oraz pomocy dla obecnych opiekunów KMO. Jak to osiągnąć pytamy Filipa Makowieckiego, który pomaga w przygotowaniu nowej strony KMO w taki sposób, żeby lepiej odpowiadała na potrzeby obecnych i przyszłych opiekunów klubów.

KMO w CNK - plany na lato i jesień

Piotr Włodarczyk: Jesteś specjalistą od User Experience (UX). Jak należy tłumaczyć ten termin na język polski?

Filip Makowiecki: Dosłownie mówiąc, jestem specjalistą od doświadczenia użytkownika.

Czyli specjalistą od cudzego doświadczenia w używaniu stron internetowych i aplikacji?

Ta nazwa brzmi może dość zabawnie. Natomiast pod tym angielskim terminem, który po polsku brzmi średnio zgrabnie, skrywa się osoba dbająca o to, żeby strony internetowe czy aplikacje były użyteczne i przyjazne dla użytkownika na bardzo wielu poziomach.

Projektanci stron internetowych nie potrafią sami ich tak zaplanować?

Kiedy projektuje się samemu, bardzo ciężko jest przyjąć perspektywę użytkownika. Projektant zawsze tworzy w oparciu o swoje przyzwyczajenia i przekonania. Dlatego bardzo ważne jest, żeby wcześniej zbadać zachowania innych ludzi. Najpierw zastanawia się nad tym, jaka jest grupa odbiorców danej strony czy aplikacji. Potem rekrutuje się do badań osoby, które spełniają ustalone kryteria. Wówczas można zobaczyć, jak osoby, które w przyszłości mogą być rzeczywistymi użytkownikami strony, zachowują się na niej.

W jaki sposób można takie rzeczy badać?

To zależy, czego chcemy się dowiedzieć. Jeżeli chcemy sprawdzić, czego użytkownik szuka na stronie, jak się po niej porusza, z której strony przechodzi na którą podstronę, można skorzystać z tzw. analityki webowej. Są różne narzędzia, które się do tego nadają, np. Google Analytics. Istnieją również bardziej specjalistyczne rozwiązania, np. mapy kliknięć czy nawet eyetracking [badanie polegające na śledzeniu wzroku użytkownika – red.].

Jest też cała grupa badań, które wymagają większej interakcji z człowiekiem. Przeprowadza się tzw. testy zadaniowe, podczas których obserwuje się, jak użytkownik porusza się po stronie, wykonując kilka różnych zadań. W ich trakcie prosi się często o tzw. głośne myślenie, czyli mówienie, co po kolei robi i dlaczego.

Aktualnie zajmujesz się badaniem osób, które korzystają ze strony KMO. W jaki sposób została dobrana grupa do badań?

Założenie było takie, że strona KMO powinna z jednej strony informować o programie i zachęcać do udziału w nim nowych nauczycieli, a z drugiej być świetnym źródłem informacji, inspiracji oraz pomocy dla obecnych opiekunów KMO. W związku z tym zaprosiliśmy do badania 10 osób – 5 spośród obecnych opiekunów (dwóch z dłuższym stażem i trzech początkujących) oraz 5 spełniających profil użytkownika KMO, ale jeszcze nie będących w klubie, w związku z czym korzystających ze strony w inny sposób niż pozostali użytkownicy.

W jaki sposób obserwujesz ich zachowania? Korzystasz z jakiejś aplikacji, czy też stoisz za ich plecami i patrzysz co robią?

Nie stoję za plecami, ponieważ to mogłoby być stresujące. Użytkownik jest z komputerem sam na sam. Ja jestem gdzieś obok, ale nie pomagam i nie wtrącam się. Wszystko, co robi dana osoba, jest rejestrowane przez odpowiedni program. Nagrywam także wypowiedzi osoby badanej. To czasochłonne, ale daje pełniejszą wiedzę. Z badaniami dotrzemy jednak do większej liczby osób. Z wszystkimi opiekunami KMO nie uda mi się spotkać, ale planuję krótką ankietę online dotyczącą wykorzystania strony - niektóre hipotezy, np. te dotyczące nazewnictwa sekcji na stronie, można zweryfikować tylko na większej próbie.

Czy są już jakieś wnioski z przeprowadzonych dotąd badań?

Trochę już jest. Okazało się np., że niektóre nazwy etykiet w menu są nieczytelne. Były chociażby wątpliwości, czym różnią się "Aktualności od "Z życia klubu" lub "Inspiracje" od "Scenariuszy". Pojawiło się kilka problemów związanych z użytkowaniem strony, np. nie ma fajnego sposobu wyszukiwania "inspiracji" i "scenariuszy". To będzie wymagało poprawy.

Pełny raport z badań będzie dostępny pod koniec miesiąca. Na tej podstawie zaczniemy prace nad założeniami do nowej strony.

Wspomniałeś, że niektóre nazwy etykiet były niejasne dla użytkowników. Czyli przy projektowaniu stron nie tylko jest istotne odpowiednie rozmieszczenie elementów, w które się klika, ale też ich właściwe nazwanie.

Tak. To jest cała bardzo duża działka wewnątrz UX, która nazywa się "architekturą informacji". Wyobraź sobie taką sytuację: mamy sklep internetowy, w którym są tysiące produktów. Jak się w tym wszystkim połapać? Tworzenie kategorii w menu i ich porządkowanie to gigantyczna praca. Wymyślenie etykietki, która by pasowała to wszystkich elementów w danej kategorii, jest bardzo trudne. Często wpada się w taką pułapkę: coś jest dla mnie jasne, bo ja to napisałem, ale dla kogoś innego już nie. W związku z tym, powstało mnóstwo narzędzi badawczych, które służą przede wszystkim do ustalenia odpowiednich kategorii w menu oraz ich nazw.

Dotychczas powiedzieliśmy sobie, jak dbanie o to, żeby strona była przyjazna dla użytkowników, wygląda od strony profesjonalisty. A czy np. opiekun klubu, który nie dysponuje specjalistycznymi narzędziami, również może zatroszczyć się o to, żeby jego strona była użyteczna dla gości?

Oczywiście, że może! Po pierwsze, jeżeli spojrzymy na różne strony internetowe o zbliżonej funkcji, od razu zobaczymy, że są one do siebie podobne. Funkcjonują pewne wzorce, które użytkownicy rozpoznają, które sprawdziły się i z których warto korzystać. Jeśli tworzymy stronę dla swojego klubu czy dla swojej klasy, nie musimy robić czegoś hiperinnowacyjnego, więc inspirowanie się jest w tym przypadku dobre. Po drugie, lepsze jest badanie na jednym użytkowniku niż brak badania. Jeżeli mamy przygotowany jakiś projekt strony, choćby rysunek na kartce, to pójdźmy z nim do znajomego, sąsiada, męża czy żony i zapytajmy, gdzie by kliknęli i czy zauważyli, do czego służą poszczególne elementy. Po trzecie, nawet najprostsze strony, oparte chociażby na Bloggerze [darmowy serwis blogowy – red.], mają jakieś narzędzia analityczne. Można sprawdzić, które podstrony były odwiedzane, które nie i zastanowić się dlaczego. Kiedy już dojdziemy do jakichś wniosków, można zacząć to poprawiać.

A więc można powiedzieć, że praca nad  badaniem użytkowników nie kończy się w momencie uruchomienia strony, tylko powinna trwać cały czas?

Tak. W przypadku największych serwisów, szczególnie sprzedażowych, gdzie od dobrej strony internetowej zależy wynik finansowy firmy, często są całe działy wyspecjalizowane w analityce, które na bieżąco sprawdzają, co się klika i jak się klika. Najgorsze, co może się wydarzyć, to zrobienie strony i zostawienie jej samopas.

Na zakończenie można powiedzieć, że po pierwsze korzystamy z dobrych praktyk, po drugie pytamy innych o zdanie, a po trzecie nie ustajemy w zadawaniu pytań.

I myślimy [śmiech].

To trafne podsumowanie. Dzięki za rozmowę.