Fizyka zawsze mi się podobała. Uczenie się, rozwiazywanie zadań sprawiało mi przyjemność. Podczas pracy, która polegała głównie na przeprowadzaniu pomiarów i badań naukowych oraz nauczaniu studentów przekonałam się, że fizykę możemy znaleźć właściwie w każdym miejscu, a demonstrowanie jej przy pomocy eksperymentów sprawia słuchaczom wiele satysfakcji.
Przygotowanie pierwszej imprezy popularnonaukowej było dla mnie dużym wyzwaniem. Poprosiłam o pomoc całą rodzinę i od tego zaczęło się nasze wspólne hobby. Zrobiliśmy rodzinną naradę: dzieci, które miały wówczas 6 i 9 lat, oraz mąż, który jeszcze nie wiedział, że lubi fizykę. Wszyscy postanowili mi pomóc. Wraz z mężem testowaliśmy pierwsze doświadczenia – oczywiście na naszych dzieciach – ku ich dużej radości. Uważnie obserwowałam ich reakcję, patrzyłam co podoba się najmłodszym, a w którym miejscu należy coś zmienić. Przede wszystkim zastanawialiśmy się, jak tłumaczyć im zjawiska, które obserwowały. Na imprezy popularnonaukowe zwykle jeździliśmy całą rodziną. Nawet założyliśmy specjalny zeszyt, gdzie zapisywaliśmy, jak wykonać wybrane eksperymenty. Okazało się, że dzieci nie tylko lubiły wykonywać eksperymenty, ale także pokazywać je innym. Kiedy były starsze same przynosiły pomysły na nowe doświadczenia. Tak już zostało do dzisiaj. Niestety dzieci urosły, ale mąż niektóre działy fizyki poznał lepiej niż ja i wciąż wymyśla nowe zabawki dydaktyczne.
Zauważyłam, że przeprowadzanie eksperymentów podczas wykładu popularnonaukowego bardzo przyciąga uwagę słuchaczy. Poprzez wykonywanie doświadczeń angażujemy różne zmysły, co pozwala na szybsze dokonanie spostrzeżeń i lepsze zapamiętanie informacji. Przecież nawet lizaka można zjeść w sposób naukowy! Wystarczy sprawdzić, gdzie jest największe zagęszczenie receptorów słodkiego smaku na naszym języku. Mówiąc o środku masy lub ciężkości warto przeprowadzić zabawy z dziećmi dotyczące zmysłu równowagi. Prowadząc wykład o nanotechnologii możemy pokazać doświadczalnie, że nasz węch jest w stanie wykrywać, pojedyncze cząstki, które są wielkości kilkudziesięciu nanometrów. Takich przykładów można podać bardzo wiele. Duża różnorodność środków przekazu ma wpływ na zmniejszenie znużenia słuchaczy. Ale trzeba także uważać, aby nie przesadzić, bo to nasze doświadczenia mają ilustrować wykład, a nie odwrotnie.
Przeprowadzanie i pokazywanie eksperymentów naukowych sprawia przyjemność wszystkim – zarówno dzieciom jak i moim studentom. Do wieku uczniów musi być dostosowany tylko sposób tłumaczenia danego zjawiska. Z dziećmi musimy rozmawiać używając zrozumiałego dla nich słownictwa. Z kolei wśród studentów, czy licealistów możemy omówić obserwowane zjawisko i spróbować opisać je przy pomocy aparatu matematycznego. Dla części młodszych słuchaczy ściśle naukowa terminologia, jak i wzory opisujące prawa fizyki mogą stanowić barierę nie do przebycia. Gdy np. jadę do przedszkola staram się, aby dzieci same sprawdzały i poszukały odpowiedzi na swoje pytania. Proponuję im zabawę w „małego inżyniera lub naukowca” wykorzystując do tego celu ich zabawki: z klocków budujemy mosty, sprawdzamy po jakiej nawierzchni najlepiej jeżdżą samochodziki itp.
Podczas wykonywania doświadczeń pamiętajmy jednak o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Eksperymenty samodzielnie przeprowadzane przez dzieci i młodzież powinny być pod szczególną uwagą opiekunów. Trzeba także uświadomić słuchaczy, że nie wszystkie doświadczenia są bezpieczne i nie wszystkie mogą być wykonywane w domu czy szkole. Zdarzyło mi się kiedyś, że puszczając rakietę wodną zrobioną z butelki, rakieta przekrzywiła się i moje dzieci zostały polane wodą, co mocno je przestraszyło. Moja wówczas siedmioletnia córka wypisała mi mandat i powiedziała: „Mamo jak się robi, eksperyment, to trzeba wiedzieć co jest na końcu”. I trudno nie przyznać jej racji.
Dr Anna Hajdusianek pracuje w Instytucie Fizyki Politechniki Wrocławskiej. Od kilku lat angażuje się w organizację Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Otrzymała zaszczytny tytuł Popularyzatora Nauki 2010. W 2008 roku stworzyła Akademie Młodych Odkrywców.
Komentarze