Najzdolniejszą młodzież szkolną z całej Polski oraz najwybitniejszych naukowców z całego kraju miały okazję spotkać Opiekunki KMO, które na zaproszenie Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci wzięły udział w wielodyscyplinarnym obozie naukowym w Serocku. Miały przyjrzeć się metodom pracy Funduszu oraz wymienić z organizatorami uwagami na temat barier w rozwoju uczniowskich pasji i zainteresowań. Jakie refleksje przywiozły ze sobą po powrocie?
Krajowy Fundusz na Rzecz Dzieci od ponad 30 lat zajmuje się wspieraniem wybitnie uzdolnionych młodych Polaków. Wychował w tym czasie wielu naukowców, lekarzy i artystów. Podczas organizowanego co roku w Serocku obozu spotykają się podopieczni Funduszu, znane postacie ze świata nauki oraz wyróżniający się doktoranci i studenci. Czas upływa im na wspólnym uczestnictwie w warsztatach, seminariach i wykładach. Tym razem dołączyły też do nich Opiekunki KMO, które miały okazję poznać bliżej pozostałych uczestników.
Gdyby szkoła nie była szkołą...
Beneficjenci Funduszu to indywidualności. Na tle swoich rówieśników wyróżniają się posiadaniem niecodziennych zainteresowań i rzadko spotykanym zaangażowaniem w ich realizację. "W dzisiejszej dobie zahukanej, imprezującej, ignoranckiej społeczności młodego pokolenia te dzieciaki z Funduszu są takim 'światełkiem w tunelu'. (...) Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, że na obozie te dzieciaki czują się jak ryba w wodzie, są wśród swoich i zajmują się tym, co ich naprawdę pasjonuje. Jakże trudno musi być im na co dzień w ich naturalnym otoczeniu, w zwykłej szkole, gdzie często nie tylko przez rówieśników, ale i niestety przez nauczycieli traktowani są jak kosmici" – opisuje obecną na obozie młodzież Dagmara Byszewska, opiekunka KMO "Akademia Pana Kleksa" w Przedszkolu nr 253 w Warszawie.
Na obozie młodzi zdolni mogli znaleźć to, czego w tradycyjnej szkole brakuje. Możliwość samodzielnego wyboru zagadnień do nauki według własnych upodobań i predyspozycji, zamiast sztywnego realizowania narzuconych przez system schematów. "Żałuję, że dzieci mniej zdolne (albo takie, których zdolności są stłamszone przez nieudolne szkoły czy nieświadome swojej roli rodziny) nie mogą korzystać z tych skarbów. (...) Gdyby szkoły mogły przestać być szkołami w takiej formie, w jakiej istnieją i funkcjonują teraz, zapewne okazałoby się, że wszystkie dzieci są wyjątkowo zdolne. W różnorodnych dziedzinach – nie tylko w tych, które promuje obowiązująca podstawa programowa i cały system szkolnictwa" – ocenia Kornelia Orwat, opiekunka KMO „Mały Odkrywca – eksperymenty w bibliotece” z warszawskiej biblioteki.
Nowe kontakty i inspiracje
Atmosfera samodzielnych poszukiwań naukowych udzieliła się też samym Opiekunkom KMO. "Do tej pory nie pasjonowałam się astronomią - na Ziemi jest tyle fascynujących zjawisk... Ale okazja popatrzenia na niebo przez lunetę czy prosty teleskop zmieniła diametralnie mój stosunek do gwiazd" – dzieli się swoimi wrażeniami Ewa Jurkiewicz, opiekująca się KMO „Krępa” w miejscowości o tej samej nazwie. Nowo odkrytą pasję chce wykorzystać podczas zajęć w prowadzonym przez siebie klubie. "Szkoda, że nie mam bodaj najprostszego sprzętu, ale i tak będę z dziećmi wchodzić w tematy kosmiczne - już bez dystansu" – deklaruje świeżo upieczona astronomka amatorka.
Uczestnictwo w obozie było też dla Opiekunek KMO okazją do nawiązania znajomości z naukowcami z zamiarem zaangażowania ich do współpracy z klubem. "Skrzętnie zbierałam wizytówki i spisywałam kontakty do osób prowadzących wykłady i zajęcia, gdyż będę chciała zaprosić je do takiej, czy innej formy współpracy. (...) Kilka innych osób chcę zaprosić na nasze spotkania klubowe, mam nadzieję, ze się uda, bo przecież działamy na wsi" – opisuje swoje plany Jurkiewicz. Pobyt na obozie pozwolił też zacieśnić kontakty między samymi klubami. "W takim kameralnym gronie łatwiej jest rozmawiać o współpracy, nawet jeśli nie mieszkamy zbyt blisko siebie" – wyjaśnia prowadząca KMO w Krępie.
Przewrót w głowach
"Wszystkiego co widziałam, w czym uczestniczyłam, z czym się zetknęłam na obozie na pewno nie dam rady wprowadzić w życie od tak - od dziś, bo funkcjonuję na innej płaszczyźnie koła życia. Ale będę działała jak kropla wody - powoli, cierpliwie i systematycznie. I wiem, że też mi się uda - jest pewna również obecna na obozie Lidia Grad, opiekunka KMO "Exodus" ze Szkoły Podstawowej nr 4 im. Władysława Broniewskiego w Zambrowie. Prawdziwe rewolucje zaczynają się zawsze od zmiany w głowach, a ta już się u obecnych w Serocku na pewno dokonała.
PW
Komentarze