Szkoła na wesoło. Dlaczego nauczyciel nie może być smutasem?

Powrót

Sarah Henderson opisuje na portalu Edutopia testy, którym poddano uczniów w różnych kategoriach wiekowych (od przedszkolaków po studentów). Badania dowiodły, że przekazywanie wiedzy w żartobliwej formie pomagało u wszystkich grup zwiększyć efektywność przyswajania materiału. Co istotne, dotyczyło to nie tylko elementów wzbudzających wesołość, ale całości przekazu.

 

Tłumaczą ten związek przytoczone przez autorkę badania kognitywistów. Pokazują one, że humor aktywuje w ludzkim mózgu układ nagrody, powiązany z wydzielaniem dopaminy. Ten neuroprzekaźnik wpływa zarówno na zorientowanie człowieka na cel, jak też na pamięć długotrwałą. Zależność ta może być szczególnie istotna w edukacji nastolatków, którzy posiadają więcej receptorów dopaminowych niż dorośli.

 

Czy wobec powyższych badań szkoła powinna zamienić się w kabaret? Zdecydowanie nie. Cytowane przez Henderson ustalenia pokazują bowiem, że humor w procesie edukacyjnym jest pożądany tylko w określonych przypadkach. Powinien być związany z nauczanymi treściami i dopasowany do wieku uczniów. Żarty wymuszone i w nadmiarze są w pracy nauczyciela nieskuteczne.

 

PW

 

Komentarze